Off Topic - Podejście do dzieci i młodzieży
Gal - 2024-04-16, 17:53 Temat postu: Podejście do dzieci i młodzieży Chciałbym omówić kilka zagadnień dotyczących stosunku ludzi dorosłych do ludzi młodszych.
I Edukacja - utrzymywanie na siłę młodzieży na niskim poziomie
John Stuart Mill zanim skończył 8 lat, to poznał dobrze starożytną grekę. Awicenna w wieku 9 lat znał Koran na pamięć. Jezus w wieku 12 lat nauczał w świątyni żydowskich uczonych.
Ja niestety trafiłem do polskiej szkoły - i nie tylko ja. Gdy byłem w pierwszej klasie, to umiałem już pisać i czytać, wykonywać proste obliczenia. Podobnie jeszcze kilka innych osób to umiało. Większość grupy jednak nie była piśmienna i cała klasa uczyła się pisać. A w zasadzie jedni się faktycznie uczyli, a inni bezmyślnie pisali to, co już dobrze umieli. Nie widzę żadnej wartości w tej ponownej ,,nauce" pisania. Może byłoby lepiej wydzielić z klasy grupę piśmiennych i dać tej grupie coś mądrzejszego. Choćby np. nauczyciela języka arabskiego i Koran, tak że w wieku 9 lat znalibyśmy islam lepiej niż większość naukowców religioznawców.
Spotykam się z poglądem że niby uczenie dzieci rzeczy standardowo przypisywanych wyższym poziomom edukacji w jakiś sposób pozbawia dzieci dzieciństwa. Że ważne aby dziecko miało czas na zabawę. Ale 7-latek i obecnie nie bawi się non-stop, a spędza kilka godzin w szkole. I chodzi mi właśnie o ulepszenie tych kilku godzin. 7-latek i tak kilka godzin spędza nie na zabawie, a nad książką - dobrze żeby była to książka faktycznie rozwijająca, a nie zatrzymująca na już osiągniętym poziomie.
II Szacunek w rozmowie
Często młodym ludziom nie okazuje się pewnych form przyjętych co do starszych. Do 70-letniego sąsiada zwykle mówi się ,,dzień dobry" i ,,proszę pana". Do 7-letniego: ,,cześć" (albo w ogóle pomija się pozdrowienie) i na ,,ty". Z jednej strony te formy grzecznościowe są sprawą umowną i dużo jest rzeczy ważniejszych - jednak w praktyce zdają się za sobą pociągać pewną odmienność w ogólnym nastawieniu. ,,Pana" potraktuje się poważniej niż ,,dziecko".
W wieku 14 lat byłem w sklepie w Niemczech i sprzedawca nie wydał mi reszty. Zacząłem z nim rozmawiać po niemiecku żeby mi wydał - nic jednak nie wskórałem. Na szczęście byłem w sklepie z tatą, który po angielsku zdołał osiągnąć to, czego mi się nie udało po niemiecku. Mogłoby się wydawać że Niemiec będzie przyjaźniej nastawiony do tego, kto zna niemiecki, niż do tego, kto zna tylko angielski - jak widać jednak lepiej wydorośleć niż nauczyć się języka.
kenex - 2024-04-16, 20:15
1. Edukacja
To że polska edukacja sadza wszystkich w ławce i każe przerabiać to samo w tym samym tempie, jest rzeczywiście dużym minusem. Ciekawie podchodzą tutaj kraje skandynawskie, które traktują bardzo indywidualnie każdego ucznia. Co jakiś czas są organizowane spotkania uczeń-rodzic-nauczyciel, gdzie ustala się cele na najbliższy czas i zastanawia, jak pomóc w ich osiągnięciu. W skandynawskiej klasie różne dzieci mogą pisać różne klasówki. Oceny są przeważnie opisowe i nie wliczają się do żadnej średniej. Wychodzi się tam w założenia, że samo (nie) osiągnięcie celu jest wystarczającą nagrodą / karą.
Jakiś czas temu czytałem książkę o Finlandii "Państwo, które działa" i zrobiło na mnie ogromne wrażenie, jak poważnie traktują edukację. Sypią na nią mnóstwo pieniędzy, bo wychodzą z założenia, że wyedukowana populacja to rzecz, jaką wybijają się na świecie. Poza standardowymi lekcjami jest wiele dodatkowych zajęć, mocno personalizowanych pod zainteresowania. Fińskie szkoły potrafią zorganizowaćlekcje zdalne na jakiś temat dla garstki uczniów porozrzucanych na ogromnym obszarze. W takim przypadku są one zdalnie, a państwo finansuje szybki Internet dla każdego uczestnika. Tak więc Mill, Awicenna czy Jezus też mogliby znaleźć coś dla siebie. ;-)
2. Szacunek w rozmowie
Generalnie tutaj duże znaczenie ma kulturowy wskaźnik dystansu władzy - im większy, tym mniej równomiernie rozłożona władza. Przy niskim dystansie władzy dzieci traktuje się stosunkowo podobnie jak dorosłych, zaś przy wysokim trzeba się kłaniać w pas osobie starszej, przełożonemu itp.
Trzeba też pamiętać, że choć wysoki dystans władzy sprzyja traktowaniu tych niżej w pogardą, nie jest to tak jednoznaczne. Przykładowo w Japonii jest bardzo silny nakaz moralny, by osoby niżej otoczyć opieką i ponosi się za nie bardzo dużą odpowiedzialność. Jeśli pracownik japoński czegoś bardzo ostro nie nagrabi, to raczej się go nie zwalnia. Bo nie wypada podopiecznego zostawić na lodzie. Szacunek można różnie rozumieć i używanie innych form językowych wobec młodszych niż starszych nie musi być widziane jako jego brak.
Ja jednak mimo wszystko lubię niski dystans władzy jak w Hiszpanii, gdzie nawet jak do króla powie się jak do kolegi, to nic strasznego się nie stanie. Gdy studiowałem na Uniwersytecie Warszawskim, można było dostać bardzo srogi ochrzan za użycie złego przywitania i tytułu naukowego w mailu. Wolę zdecydowanie podejście z SWPS, gdzie często mówiło się do prowadzących na "Ty" i nie było problemu, że zaczniesz treść od "Dzień dobry".
Gal - 2024-04-17, 15:59
Z edukacją to boję się, że przy polskiej mentalności system fiński będzie kierować edukację w głupią stronę. Najlepiej to chyba pokazać na przykładach - spójrzmy choćby na to, jaką edukację proponuje się polskim harcerzom https://www.zhpharcerze.o...ci_Harcerzy.pdf To dobrze pokaże jak osobliwe są propozycje edukacji dla ludzi młodych nieco powyżej standardowego poziomu. Te sprawności są pewnym produktem mentalności polskiej i zapewne fiński system w polskich realiach wytworzyłby coś podobnego.
Zobaczmy wymogi na sprawność dot. wiedzy o grzybach.
Cytat: 1. Nazbiera koszyk grzybów jadalnych. Zna przepisy dotyczące
zbierania grzybów na danym terenie.
2. Rozpozna 7 gatunków grzybów jadalnych.
3. Odróżnia grzyby trujące od jadalnych: białego muchomora,
bedłkę sromotnikową od pieczarki oraz bawełniankę od rydza
prawdziwego, purchawkę kartoflaną od trufli jadalnej, gołąbka
trującego od gołąbka jadalnego, szatana od borowika.
Zna najpospolitsze, prócz powyższych, grzyby trujące.
4. Przyrządza potrawy z grzybów.
Przedstawi ususzone przez siebie grzyby (krajane i w całości)
Ugotuje potrawę z grzybów lub zakonserwuje je na zimę. Wykaże
umiejętność postępowania w wypadku otrucia grzybami
5. Chroni przyrodę
Wykaże się umiejętnościami z dziedziny ochrony przyrody,
dotyczącymi ochrony lasu.
Wie jak jest zorganizowana ochrona przyrody w kraju
zamieszkania i w Polsce.
To jest nauka od okropnie głupiej strony. Biologia Campbella omawiając grzyby tłumaczy wyższe jednostki systematyczne - czym są Basidiomycetes, czym Ascomycetes, czym Zygomycetes. Tutaj zamiast normalnej ogólnej wiedzy o grzybach jest samo rozpoznawanie nazw - samo w sobie jest to mało mądre. Na domiar złego użyte są same nazwy polskie - a nie normalne nazwy łacińskie. Jeszcze do tego aspekt zawodówki gastronomicznej - zamiast zachęcić do wiedzy akademickiej to jest zachęta do zawodu może i potrzebnego, ale mało mądrego i bez sensu zmuszać naukowca do pracy fizycznej. Zamiast uczyć biologa, uczy się kucharza. Jak ktoś chce być kucharzem to proszę, też można - ale po co przedstawiać to jako ścieżkę domyślną, a może nawet ścieżkę jedynę. Dobrze by było zostawić sprawność powyżej i nazwać ją np. ,,Grzybiarz-kucharz", ale utworzyć obok ,,Biolog-mykolog" (wie co do dikariont i że cytochalazyna wiąże aktynę).
Kolejna sprawność - Ministrant (!):
Cytat:
1. Zachowuje się poprawnie w kościele.
W czasie pobytu w kościele wykaże się znajomością
prawidłowego zachowania się (przyklękanie przed Sanctissimum,
sposoby witania się, mówienie szeptem, właściwe zachowanie się w
zakrystii itp.)
2. Zna odpowiedzi do Mszy św.
Umie posługiwać się liturgiczną książeczką do Mszy św. Odszuka
odpowiednie modlitwy eucharystyczne i prefacje.
3. Służy prawidłowo do Mszy św.
Zadzwoni bezbłędnie na wymienioną przez przeprowa
dzającego próbę część Mszy św. Przygotuje stolik z darami
ofiarnymi. Poprawnie zapali i zgasi świece na ołtarzu. Wie jak
zachować się przy służeniu w czasie Liturgii Słowa i Liturgii
Eucharystii. Służył przynajmniej do 10 Mszy św.
Stara się przynajmniej raz w miesiącu służyć, zwłaszcza w
polskim kościele.
4. Jest sobieradkiem zakrystii.
Zna symbolikę barw liturgicznych. Podaje księdzu prawidłowo
szaty liturgiczne, względnie ubierze go w nie i po rozebraniu,
prawidłowo ułoży szaty. Orientuje się w najważniejszych
księgach liturgicznych (mszał, lekcjonarz, rytuał, brewiarz, tablice z
modlitwami okolicznościowymi).
5. Umie służyć do nabożeństw z wystawieniem Najświętszego
Sakramentu oraz tradycyjnych polskich nabożeństw: majowe,
droga krzyżowa, gorzkie żale.
Umie służyć do ślubu, chrztu i pogrzebu.
Ja nie neguję wartości służenia przy liturgii, niemniej pewną wartość na też np. wiedza bibilistyczna. Dobrze by było obok sprawności ,,ministrant" utworzyć też np. sprawność ,,Biblista" i dać coś w stylu ,,przeczytał w języku oryginalnym wybraną księgę Biblii", ,,zna podstawy hebrajskiego lub starogreckiego"). Z szerokiej sfery religii sugeruje się jedynie ścieżkę bardzo daleką od wiedzy akademieckiej - a kogoś może by zainteresowała ścieżka bardziej akademicka. Nawet w sferze samej liturgii, można nie być ministrantem, a specjalistą w dziedzinie historii liturgii, reform liturgicznych itd.
Byłoby bardzo źle gdyby mieć jedynie kucharzy i ministrantów, a mieć zero mykologów i biblistów. I boję się, że polska mentalność udupi młodzież lubiącą rzeczy bardziej akademickie, zamiast podręcznika akademickiego wciśnie sprzęt kuchenny. W wychowaniu dzieci proponuje się, by dzieci miały ,,obowiązki domowe" i np. uczyły się gotować - a nie żeby dzieci jakiś system poznawania różnych nauk (jak podręcznik mykologii okaże się nudny, to można przestać go czytać i zobaczyć czy podręcznik hebrajskiego nie jest ciekawszy). Oczywiście, ja widzę że jednak większość ludzi woli gotować potrawkę z grzybów niż siedzieć nad książką akademicką i to jest ok - co jest nie ok to niedostrzeganie że jednak niektórzy wolą siedzieć nad książką.
O punkcie drugim pewno napiszę coś potem - teraz nie mam siły
|
|
|