Boże Wszechmogący, racz obdarzyć moje ukochane itemki wiecznym, spokojnym snem. Spraw, aby w Niebie czuły się nadal potrzebne jak to było na Ziemi. Ich dusze są bowiem znakiem mocy i siły. Zślij te oto narzędzia na wieczny spoczynek i spraw abym kiedyś doczekał się ich następcy. Niech Twoja wola będzie. Amen.
Służyły mi one od długiego czasu.
Wspaniały, choć delikatny kilof będący najjaśniejszym diamentem przynoszącym wielką fortunę,
miecz który wysyłał wrogów 69 metrów dalej, dobrze zaklęty
set zbroi,
bardzo mocny łuk z zaklęciem Nieskończoność oraz
Elytra.
Dzisiaj o godzinie 01:46 oraz 02:10 doszło do dwóch niewyobrażalnych tragedii. Dwa razy ekwipunek został nieodwracalnie utracony i bardzo nad tym ubolewam. Pogodzenie się z tak olbrzymią stratą jest bardzo ciężkie, bowiem były to itemki zaklęte z diamentów wyklęte.
Straciłem m.in. moją ukochaną
Diaxokoparkę - kilof unikatowy na światową skalę. Jako jedyny posiadał on legendarne zaklęcie
Szczęście IV, które przysporzyło mi tonę diamentów.
Kolejną niezwykle ważną rzeczą był
zaklęty, diamentowy miecz. Co prawda niewiele mu zostało punktów użycia, lecz służył on bardzo długo. Był bardzo ostry i grabił większą ilość lootu z mobów. Na szczęście w porę zdążyłem scraftować nowy diaxowy mieczyk i nadać już mu kilka enchantów. Jednak oryginał jest tylko jeden.
Dalej jest pełny
zaklęty set zbroi diamentowej. Elementy zbroi nie były niestety zaklęte na Niezniszczalność, więc szybko się zużywały. Mimo to
chroniły od ognia, od wybuchów, redukowały upadek oraz zmniejszały obrażenia. W tej zbroi o ile dobrze pamiętam, klepałem samego Smoka oraz Withera.
Następny był
zaklęty łuk. Miał on kilka koszących zaklęć które powalały wrogów na jedno uderzenie. Dzięki zaklęciu Nieskończoność nie musiałem się martwić że zabraknie mi amunicji.
Ostatnią bardzo istotną rzeczą była
Elytra. I nie będę owijał w bawełnę, to ona jest wszystkiemu winna. Przez jej właściwości zdobyłem pokusę aby szybować nad wyspami Kresu w poszukiwaniu miast. Wystarczył raz gdy mnie zawiodła i właśnie wpadłem w czarną otchłań Kresu tracąc m.in. nią (Kilof i miecz utraciłem później w jaskini). W normalnym wymiarze natomiast służyła oddanie. Zabierała mnie tam gdzie jeszcze nie byłem. Pozwalała na dotarcie tam w kilka sekund gdzie piechotą szedłbym kilka minut. A już chciałem farmić książki na Niezniszczalność i nadać jej ten oto wspaniały enchant... Niestety sama chciała żeby stało się to, co miało się stać.
Poza tym utracono dość spory zapas paliwa elytrowego, zegar, shulkerową skrzynie koloru niebieskiego i kilka innych mniej istotnych rzeczy.
Kiedyś znowu się spotkamy gdy was znów scraftuję i będę z szacunkiem na sobie nosić, jednakże tym razem bez Elytry...