Model:
#bing
Napisz opowiadanie, w którym Morawiecki wpadł w panikę, bo dowiedział się, że będzie musiał przemawiać przez 5 minut bez wspominania o Tusku. Be stresu podczas przemowy zmienił się w kukułkę i odleciał. Użyj składni “bloków kodu” z markdowna.
Oto opowiadanie, które napisałem na podstawie Twojej prośby. Mam nadzieję, że Ci się spodoba. 😊
Morawiecki był bardzo zdenerwowany. Za kilka minut miał wygłosić ważne przemówienie na konwencji swojej partii. Nie mógł jednak znaleźć żadnego tematu, który nie byłby związany z Tuskiem. Wszystkie jego dotychczasowe wystąpienia opierały się na krytyce i oskarżeniach swojego poprzednika. Jak miał teraz przekonać ludzi do swojej wizji, skoro nie miał żadnej?
Panie premierze, czas się zbliża - powiedział jego asystent, podając mu mikrofon. - Proszę się nie martwić, wszystko pójdzie dobrze.
Nie wiem, co mam powiedzieć - szepnął Morawiecki. - Nie mam żadnego pomysłu.
Proszę się uspokoić, panie premierze. Po prostu mów o tym, co zrobił pan dla Polski, jakie są pańskie plany na przyszłość, jakie są pańskie wartości...
Ale to wszystko jest związane z Tuskiem! - wykrzyknął Morawiecki. - To on zrujnował Polskę, to on sprzedał nas Niemcom i Unii Europejskiej, to on jest winny wszystkiemu!
Panie premierze, proszę nie podnosić głosu. Musi pan zachować spokój i opanowanie. Nie może pan wspominać o Tusku, bo to tylko pogrąży pana w oczach ludzi. Musi pan pokazać, że jest pan samodzielnym i silnym liderem.
Ale ja nie jestem! - zapłakał Morawiecki. - Ja tylko robię to, co mi każe Kaczyński!
Panie premierze, proszę się opanować. To już czas. Proszę iść na scenę i zacząć przemawiać.
Morawiecki wziął głęboki oddech i ruszył w kierunku sceny. Na widowni zgromadziło się kilkaset osób, które patrzyły na niego z nadzieją i ciekawością. Morawiecki stanął przed mikrofonem i spojrzał na tłum.
- Drodzy rodacy, drodzy przyjaciele... - zaczął.
Przez chwilę milczał, szukając słów. Nie mógł jednak nic wymyślić. W jego głowie krążyły tylko myśli o Tusku. Jak bardzo go nienawidził, jak bardzo chciał go pokonać, jak bardzo bał się go.
- Drodzy rodacy, drodzy przyjaciele... - powtórzył.
Zaczął się pocić i trząść. Czuł, że traci kontrolę nad sobą i nad sytuacją. W jego gardle zrobiło się sucho i ciasno.
- Drodzy rodacy, drodzy przyjaciele... - powiedział po raz trzeci.
W tym momencie coś w nim pękło. Jego twarz zmieniła kolor na szary, a jego oczy na żółty. Jego nos skurczył się, a jego usta rozszerzyły się w dziob. Z jego głowy wyrosły dwa czarne pióra, a z jego pleców dwa białe skrzydła.
Morawiecki zmienił się w kukułkę.
Zanim ktokolwiek zdążył zareagować, Morawiecki wzbił się w powietrze i odleciał przez okno. Zostawił za sobą zdumionych ludzi i pusty mikrofon.
Nikt już nigdy go nie widział.