ZioPeng, zwany wśród przyjaciół po prostu Zio, był zwykłym Polakiem mieszkającym w malowniczej okolicy Wielkopolski. Pracował jako kierownik w lokalnym przedsiębiorstwie. Jego dni upływały na planowaniu i organizowaniu prac związanych z utrzymaniem czystości, porządku i funkcjonowaniem infrastruktury miejskiej. Był to spokojny i poukładany człowiek, który nigdy nie marzył o sławie ani wielkich zmianach w swoim życiu.
Jednak pewnego dnia wszystko się zmieniło. Zio właśnie wracał do domu po długim dniu pracy, kiedy to zauważył kilku nieznanych mu ludzi stojących przed jego domem. Byli to dziennikarze i kamerzyści, a na ich twarzach malowało się podekscytowanie.
Gdy tylko Zio wysiadł z samochodu i podszedł do swojego domu, jeden z dziennikarzy podbiegł do niego i zaczepił:
"Jesteś Xi Jinping, prezydentem Chin, prawda?"
Zio był wyraźnie zaskoczony tym pytaniem. Popatrzył na swoje pracownicze ubranie, na swój skromny dom i na swoje ręce, które od rana były brudne od pracy na budowie. Odpowiedział z dezaprobatą:
"Naprawdę? Nie, jestem ZioPeng, zwykły Polak. Nie mam nic wspólnego z chińskim prezydentem."
Jednak dziennikarze nie byli przekonani. Wierzyli, że to jest jakiś rodzaj kamuflażu, że Xi Jinping ukrywa się w Polsce, by uniknąć uwagi światowej opinii publicznej. Zaczęli zadawać mu kolejne pytania i prosić o wywiad. Zio był zdezorientowany, nie wiedział, jak sobie poradzić z tą sytuacją.
W międzyczasie informacja o rzekomym ukrywaniu się prezydenta Chin w Polsce rozeszła się szerokim echem w mediach społecznościowych. Hashtag
#XiJinpingInPoland stał się trendem na Twitterze, a ludzie z całego kraju i zagranicy zaczęli udzielać się w dyskusji na ten temat.
Zio postanowił udać się do lokalnego biura prasowego, by wyjaśnić całą sytuację. Tam spotkał się z burmistrzem swojego miasta, który był równie zaskoczony co on. Burmistrz postanowił wesprzeć Zio i wystosować oficjalne oświadczenie, w którym potwierdzono, że ZioPeng to zwykły obywatel Polski i nie ma żadnych powiązań z Xi Jinpingiem czy chińskim rządem.
Niestety, oświadczenie to nie powstrzymało lawiny spekulacji i plotek. Ludzie nadal byli przekonani, że to tylko próba ukrycia prawdy. Niektórzy wręcz przekonali się, że Zio jest agentem chińskiego rządu. Sytuacja stała się coraz bardziej absurdalna.
Na szczęście, po kilku dniach medialnej nagonki, informacja o pomyłce zaczęła tracić na znaczeniu. Świat poszedł dalej, a Zio wrócił do swojego spokojnego życia jako kierownik w lokalnym przedsiębiorstwie. Mimo że został pomylony z Xi Jinpingiem, to do dziś wspomina tę niezwykłą przygodę z uśmiechem na twarzy i pewnym zdziwieniem, że los mógł tak go zaskoczyć.
I tak skończyła się historia ZioPenga, który na chwilę stał się głównym bohaterem międzynarodowej sensacji, choć w rzeczywistości był tylko zwykłym człowiekiem, cieszącym się spokojem życia na polskiej prowincji.