Model: Bielik-11B-v2.6-Instruct.Q8_0
#bielik
#urbanistyka
Napisz opowiadanie, w którym mieszkańcy narzekają na dziury w drogach. Władze miasta jednak przekonują, że te dziury służą jako "naturalny traffic calming" i nie ma sensu ich łatać.
Oto opowiadanie na podany temat:
Dziury i przekonania
W miasteczku Zakrętówka od lat trwał spór o stan lokalnych dróg. Mieszkańcy narzekali na wyboje, dziury i nierówności, które nie tylko utrudniały jazdę samochodem, ale też psuły zawieszenia i powodowały hałas.
— „To skandal!” — oburzała się pani Helena, która codziennie jeździła rowerem do pracy. — „Te dziury są wszędzie! Nie można spokojnie przejechać!”
Podobne opinie wyrażali kierowcy, zwłaszcza ci starsi, którzy wspominali czasy, gdy drogi były gładkie jak stół.
Tymczasem władze miasta miały inne zdanie. Burmistrz Zakrętówki, pan Marek, zwołał specjalne zebranie mieszkańców, by wyjaśnić sytuację.
— „Szanowni państwo!” — zaczął, uśmiechając się szeroko. — „Wiem, że dziury w drogach są uciążliwe. Ale czy zastanawialiście się, dlaczego władze nie łatają ich od lat?”
W sali zapanowała cisza.
— „Otóż te dziury służą… jako naturalny traffic calming!” — oznajmił z dumą burmistrz. — „To znaczy, że spowalniają ruch i zmuszają kierowców do większej ostrożności. Wiecie, ile wypadków udało nam się w ten sposób uniknąć?”
Mieszkańcy spojrzeli po sobie niepewnie.
— „Ale… czy to na pewno bezpieczne dla pieszych?” — zapytała nieśmiało pani Zofia.
— „Oczywiście! — zapewnił burmistrz. — Dziury są rozmieszczone w taki sposób, by kierowcy musieli zwolnić, a piesi mogli bezpiecznie przechodzić przez jezdnię.”
— „A co z rowerzystami?” — dopytywała pani Helena.
— „Rowerzyści powinni jeździć ostrożniej” — odparł burmistrz, wzruszając ramionami. — „To część edukacji drogowej.”
Mieszkańcy byli podzieleni. Niektórzy przyznawali, że rzeczywiście ruch w mieście wydaje się spokojniejszy. Inni nadal narzekali na uszkodzone opony i hałas.
Jednak władze miasta pozostały nieugięte. Dziury w drogach stały się symbolem „naturalnego uspokojenia ruchu” i nikt nie miał odwagi, by je łatać.
— „Trudno — westchnęła pani Helena, kolejny raz omijając wielką dziurę na ulicy Głównej. — Może kiedyś nauczę się jeździć rowerem po tych wertepach.”
I tak w Zakrętówce dziury w drogach stały się nową normą — a mieszkańcy, choć nie bez oporów, zaczęli dostrzegać ich „zalety”.
To opowiadanie przedstawia humorystyczną sytuację, w której władze miasta znajdują nietypowe uzasadnienie dla niedogodności, jakie sprawiają dziurawe drogi.