Model:
#gpt4o
#gpt
Napisz opowiadanie o superbohaterze Mateuszu Morawieckim. Gdy jakiś prorosyjski kandydat w Europie ma kłopoty, wystarczy, że wypowie prośbę o pomoc, a Morawiecki zaraz przyleci i udzieli formalnego poparcia.
SuperMorawiecki – Obrońca Europy
Noc spowiła Brukselę. Gdzieś w luksusowym apartamencie prorosyjski kandydat na premiera Francji, Jean-Luc Duroc, nerwowo chodził w tę i z powrotem. Sondaże nie kłamały – jego notowania spadały na łeb na szyję. Jeszcze kilka dni temu wydawało się, że zwycięstwo jest w zasięgu ręki, ale seria wpadek i skandali sprawiła, że jego kampania znalazła się na skraju przepaści.
Jean-Luc spojrzał w lustro. Wiedział, że ma tylko jedną opcję. Z bijącym sercem wyszeptał magiczne słowa:
— SuperMorawiecki, ratuj mnie!
Powietrze zadrżało. Gdzieś w oddali rozległ się dźwięk przelatującego odrzutowca. Okna zadrżały w ramach, a nagłe porywy wiatru zgasiły świece w apartamencie. Jean-Luc upadł na kolana, a kiedy podniósł wzrok, przed nim stał ON – wysoki, dostojny, w perfekcyjnie skrojonym garniturze i z nieodłącznym uśmiechem pełnym determinacji. SuperMorawiecki.
— Jean-Luc, słyszałem twoje wołanie — rzekł głosem pełnym pewności siebie. — Przybyłem, aby cię wesprzeć.
Duroc nie posiadał się z radości.
— To zaszczyt, Panie Premierze! Co możemy zrobić?
SuperMorawiecki położył mu dłoń na ramieniu.
— Już samo moje poparcie wystarczy. Pojawię się na konferencji prasowej, powiem, że jesteś jedyną nadzieją na stabilność Europy i wyraz prawdziwego patriotyzmu.
Duroc kiwnął głową. Jeszcze tego samego wieczoru zorganizowano specjalne wydarzenie. W blasku reflektorów SuperMorawiecki stanął na podium obok Jean-Luca.
— Moi drodzy, Europa potrzebuje silnych liderów. To człowiek, który przywróci Europie suwerenność i obroni ją przed złowrogimi wpływami! — oznajmił SuperMorawiecki, patrząc prosto w kamery.
Następnego dnia internet zawrzał. Hasztagi
#SuperMorawiecki i
#DurocNaPrezydenta zalały media społecznościowe. Wsparcie dla Jean-Luca wzrosło o 12%, a wrogowie polityczni zaczęli nerwowo analizować sytuację.
Tymczasem w Berlinie inny kandydat miał podobny problem. I wiedział już, co robić. Spojrzał w niebo, wziął głęboki oddech i wyszeptał:
— SuperMorawiecki, ratuj mnie!
I znów w oddali rozległ się znajomy dźwięk…