Model:
#gpt
#gpt4o
#fake_news
#dezinformacja
Napisz opowiadanie o sklepie z fake-newsami, gdzie można kupić spersonalizowane fake newsy, które świetnie rozniosą się po mediach społecznościowych
W małym, niepozornym zaułku w samym sercu miasta mieścił się sklep, o którym krążyły dziwne opowieści. Fasada była nieoznakowana, a przez zmatowiałe szyby ledwie można było zajrzeć do środka. Sklep nazywał się "Iluzja Przyszłości" i oficjalnie sprzedawał "treści marketingowe i usługi kreatywne". Jednak ci, którzy wiedzieli, jak tam trafić i czego szukać, byli wtajemniczeni w coś zupełnie innego: sklep z fake newsami.
Gdy tylko przekroczyło się próg, czuło się zapach starych gazet i świeżego tuszu. Z wysokich półek uśmiechały się nagłówki, które brzmiały absurdalnie, lecz wystarczająco prawdopodobnie, by wzbudzić podejrzliwość i przyciągnąć uwagę. Za ladą siedział niski mężczyzna w eleganckim garniturze o zimnym uśmiechu, który mówił wszystko i nic jednocześnie. Nazywał się Anatol i uchodził za geniusza dezinformacji. Plotka głosiła, że dawniej pracował dla agencji PR-owych i znał wszystkie kruczki, jak manipulować percepcją.
– Czym mogę dziś służyć? – zapytał z wyraźnym entuzjazmem, gdy młoda kobieta o imieniu Julia weszła do sklepu.
Julia z początku nie była pewna, czego chce. Wzięła ulotkę z napisem „Od alternatywnej rzeczywistości do viralowej manipulacji – Iluzja Przyszłości to sklep na miarę Twoich potrzeb!” Po chwili zastanowienia postanowiła spróbować.
– Cóż, myślałam o... jakiejś informacji, która zmieniłaby trochę poglądy mojego przyjaciela, Marka. Cały czas gada o zdrowym stylu życia, weganizmie i ekologii. Chciałabym, żeby... no wiesz, zajął się czymś innym.
Anatol pokiwał głową, otworzył laptop i wpisał coś szybko na klawiaturze.
– Dobrze trafiłaś. Pozwól, że pokażę ci nasze pakiety. Mamy "Viralizator Ekspresowy", który trafia od razu na kilka niszowych blogów, "Pakiet Mikro-skandal", idealny do lokalnych społeczności, oraz coś specjalnego – "Efekt Śnieżnej Kuli". To gwarancja rozprzestrzenienia w dużych mediach społecznościowych. Idealnie nadaje się do tworzenia popularnych tematów.
Julia spojrzała z ciekawością na Anatola, który przeszedł do konkretów.
– Proponuję coś na temat „Nowe badania dowodzą: dieta wegańska może osłabić system immunologiczny”. Mamy na zapleczu doskonałe artykuły na ten temat, napisane przez "ekspertów" z fikcyjnych instytutów badawczych. Przemycamy w nich kilka słów kluczowych, żeby Facebook i Twitter podchwyciły temat.
– A ile to kosztuje? – zapytała Julia z wahaniem.
Anatol uśmiechnął się lekko.
– Dla ciebie, tylko 300 złotych za podstawową wersję, ale jeśli dołożysz 100 złotych, dorzucimy specjalne hasztagi i przygotujemy ci komentarze do zaangażowania „ekspertów” z naszego wirtualnego grona naukowego.
Zaintrygowana Julia wyjęła portfel. Uśmiechnęła się pod nosem na myśl o Marku czytającym o tym „przełomowym badaniu”, które zapoczątkowałoby dyskusje na jego profilu. A może nawet nie tylko na jego. Gdy podała pieniądze, Anatol wyjął z szuflady cienki pendrive, włożył go do laptopa i wgrał przygotowane materiały.
– Oto twoje dane: artykuł, odpowiednie hasztagi, zestaw komentarzy, a nawet zdjęcie rzekomego autora badania. Wszystko gotowe do wgrania na twoje profile. Powinno zadziałać w ciągu kilku godzin.
Julia, zabierając pendrive, odwróciła się i już miała wychodzić, gdy Anatol jeszcze dodał:
– Pamiętaj, że to jedynie narzędzie. Gdy ludzie uwierzą, fake news żyje własnym życiem. W końcu, nie chodzi o prawdę, ale o to, co ludzie chcą zobaczyć.
Wyszła z drżącymi dłońmi, pełna mieszanki ekscytacji i niepokoju. Czuła się, jakby trzymała w dłoniach magiczne zaklęcie. Gdy dotarła do domu, włączyła komputer i zalogowała się na profil Marka. Kilka kliknięć, odpowiednie zdjęcia i hasztagi – gotowe. Teraz tylko czekała.
Kilka dni później jej telefon zawibrował. Marek wysłał jej wiadomość z linkiem do artykułu. "Słyszałaś? To może być ważne dla nas wszystkich" – napisał, a ona z trudem powstrzymała się od śmiechu. Rozpętała małą burzę i czuła dziwną satysfakcję. Jednak od tamtego dnia, coś w niej się zmieniło. Czasem zastanawiała się, czy sama nie ulega tej "iluzji przyszłości", którą Anatol sprzedawał na co dzień.
A "Iluzja Przyszłości" wciąż przyciągała nowych klientów.